czwartek, 6 lutego 2014

Pączki, pączusie...

Jakoś odnoszę wrażenie, że większość notek na moim blogu tyczy się jedzenia. No, ale w sumie czemu tu się dziwić. Musimy jeść, czy chcemy czy nie, ale bezdyskusyjnie, jest to bardzo przyjemna część dnia.

Dzisiaj zajmiemy się deserem. Typowo amerykańskim. Na filmach widzimy policjantów zajadających się nimi i czekających w ukryciu na kogoś, kto przekroczy prędkość i będzie można go ścigać. To moje pierwsze skojarzenie kiedy słyszę "donuts". Tak, tak - pączki! Tak, to te, które są bardzo kaloryczne, to te, które są super tłuste i tak, to te, które są tak pyszne!

Dla mnie pączki są rarytasem. W ciągu roku jem je bardzo rzadko - tak jakoś, po prostu nie kupowałam ich za często, ale kiedy nadchodził tłusty czwartek nie dało się ich przejeść. Co prawda do tłustego czwartku zostały nam jakieś 2 tygodnie, ja miałam okazję pierwszy raz spróbować amerykańskich wypieków.
Może najpierw pozytywne strony: pączki sa dobre. Najbardziej smakowały mi zwykłe donuts oblane czekoladą, bez nadzienia i te jakby "karbowane". Proste, nie przesadzone, dobre.
Niestety na tym skończą się pozytywy. Czego nie lubię w ogóle w amerykańskich wypiekach (jadłam tez takie okrągłe ciastka z różnokolorowymi polewami i zawijane "kruche" ciastka z jabłkami, które tak... miały być kruche...) to to, że one sa bardzo miękkie! Lekko dotknięte pączki się miażdżą. Szybko znikają, po kilku gryzach, mimo że są dość duże. Polewa czekoladowa jest bardzo dobra, ale radzę wam nie kupować pączków z nadzieniem! Co to jest? wyglądało jak jakaś galaretka, która jest gęsta i rozciagliwa, zdecydowanie za słodka, a smakuje... niczym. Jakąś gumą bez blizej określonego smaku. Niestety takie sa moje wrażenia. spróbowałam też pączka z różową polewą. Również nie da sie go zjeść.
Jeszcze jedna moja uwaga. Jest w nich coś, ze nie usychają. Może to i dobrze. W Polsce kupne pączki po jednym dniu były twarde i kruche, świadczyło to oswierzość. Generalnie w ameryce produkty nie psuja sie tak szybko. Nie wiem co oni do nich dodają, ale ma to duzo plusów, bo niestety w większości miast jest tak, ze jak sie robi zakupy to jest to często wyprawa do odległego sklepu. Chociaz moja opinia tez moze nie być do końca wiarygodna, bo ja odległość postrzegam inaczej niz amerykanie, dla mnie cos jest daleko, dla nich "to tylko 20 min jazdy".
No, ale zboczyłam z tematu.

W amerykańskich słodyczach irytuje mnie to, że oni na siłe wymyślają jakieś galarety, polewy... Najlepsze pączki to były te zwykłe smażone tylko posypane cukrem bądź tą czekoladą. Chociaż czekolada była dobra, to nie był smak prawdziwej, ciemnej czekolady!

Szkoda, ze musiałam napisać tyle negatywów na temat uwielbianych przez amerykanów donuts. Ale nie skreślam ich jeszcze. Myślę, że warto wypróbować z innej piekarni, bo nie można opierać swojej opinii na jednym produkcie. Niestety pierwsze wrażenie jest najważniejsze...

Tłusty czwartek już niedługo, więc może skusze się i upiekę prawdziwe, domowe, nasze pączki, jakby udało mi sie znaleźć różany dżem to by było fantastycznie!
Źródło: http://twincitiesdonut.com/
Wyglądem kuszą :)

A czy wy mieliście okazje spróbować prawdziwych donuts?

2 komentarze:

  1. Podpisuje sie pod twoja opinia na temat tutejszych paczkow. Kusza wygladem, ale smak polskich poaczkow jest niezastapiony :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jadłam tylko te z czekoladą z TESCO :D
    Są pyszne, ale innych boję sie spóbować.
    Świetny pomysł Agatko z tym blogiem, będę śledzić Twoje wpisy :)

    OdpowiedzUsuń